c) fakt urodzenia dziecka przez matkę sprzyja prezentowaniu przez nią postawy właścicielki dziecka ze wszelkimi tego konsekwencjami (np. zaborczość, przekonanie o wyższości roli matki, przekonanie o większych prawach w sądzie, autorytarne decydowanie o tym czy ojciec „zasługuje” na kontakty z dzieckiem, przypisywanie sobie prawa do oceniania mężczyzny w roli ojca).
Wydaje się nadal – z uwagi na niezmienną konstrukcję biologiczną kobiety – odzwierciedlać rzeczywistość, stwierdzenie z 1990 r. biegłej sądowej M. Gdowskiej-Wilińskiej, że matki prezentują często postawę „dzierżawczą”, która przejawia się w sformułowaniu „urodziłam dziecko to poradzę sobie sama i je wychowam”. Efektem takiej postawy matek jest nieustanne osądzanie każdego zachowania ojca wobec dziecka i doszukiwanie się we wszystkim jego błędów, zaniedbań i złej woli .
Zdaniem W. Stojanowskiej, w polskim społeczeństwie panuje przekonanie, że w sporach o sprawowanie bezpośredniej pieczy nad dzieckiem najczęściej wygrywa matka. Nawet wtedy, gdy przyznanie ojcu sprawowania bezpośredniej pieczy nad dzieckiem byłoby zgodne z interesem dziecka, mężczyzna ma małe szanse na takie rozstrzygnięcie sądu w wyroku rozwodowym .
Na podstawie swojego doświadczenia w opiniowaniu sądowym E. Milewska stwierdziła, że „właściwie nie ma sposobu na zmianę postępowania rodziców, głównie matek. Postulowane mediacje nic nie zmieniają. Te matki, które kierują się dobrem dziecka, nie mają sprawy w sądzie o utrudnianie kontaktów. Te, które mają sprawy o uniemożliwianie kontaktów, są wręcz zaimpregnowane na jakiekolwiek argumenty i gotowe są zastosować każdy sposób na odizolowanie dziecka od ojca, nawet fałszywie oskarżając go o różne czyny karalne. Piszą też różne skargi na biegłych i sędziów i są w tym bezkarne”.
Wymienione powyżej trzy okoliczności znacząco zwiększają szanse na „wygranie” w wyroku rozwodowym przez jedną stronę postępowania – matkę dziecka – powierzenia jej wyłącznej pieczy nad dzieckiem i na uzyskanie oczekiwanych z tego tytułu korzyści.
Istnienie dużej szansy jednego rodzica na powierzenie mu przez sąd wyłącznej pieczy nad dzieckiem demotywuje takiego rodzica do podjęcia mediacyjnego porozumienia z drugim rodzicem, skoro poddając się mediacji mógłby stracić więcej, niż w wyniku rozstrzygnięcia sporu przez sąd. Wniosek z tego może być taki, że gdyby oboje rodzice dziecka przed rozpoczęciem sprawy rozwodowej mieli świadomość preferowania orzekania przez sądy pieczy naprzemiennej to możliwe, że już na pierwszej sprawie rozwodowej rodzice dziecka prezentowaliby bardziej elastyczne postawy w kierunku ugodowym.